sobota, 28 września 2013

Idea jest prosta - były już wędrujące dżinsy, nadszedł czas na wędrujące obuwie. Obuwie to nosi prostą i krótką nazwę - trampki, towarzysząc mi w niemal wszystkich podróżach, które odbywałam tego lata. Czasami wymieniane na buty górskie, również na buty damskie obnoszące się subtelną nazwą balerinek.

Ale ja nie o tym chciałam.

Jestem podróżniczką. Uwielbiam ten moment, kiedy zakładam plecak i wystawiam wyżej wymienionego trampka za próg domu, wsiadam w tramwaj i kieruję się w stronę dworca PKP. Nieważne, dokąd jadę - zawsze wywołuje to tę samą mieszankę uczuć, trochę euforii, trochę niepewności i strachu, a głównie szczęścia, że znowu gdzieś wybywam. Każde miejsce, w którym się znajdę, jest w jakiś sposób inne, wszystkie się różnią i zamierzam tutaj właśnie tę różnorodność pokazać.

A zatem: małe i trochę większe podróże małego Susła :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz